Poniewaz taka okazja nie nadaza sie zbyt czesto, a i moja zawalona smieciem glowa na tym skorzysta, postanowilam, ze muszę zaszaleć. Korzystałam z dobrodziejstw all inclusive jak się tylko dało. Pochlanialam moje nagorsze alergeny, popijalam slodkimi drinkami i winem, a na deser doprawialam kolejnymi alergenami z chemia. Skóra dała o sobie znać, ale na tyle delikatnie, ze nie psuło mi to wyjazdu i obżarstwa. Wypoczęłam jak nigdy dotąd, pomimo, ze nie było nas raptem 5 dni.
Będąc w domu, kiedy pozwolę sobie na głupiego banana, to muszę liczyć się z tym, ze jutro będę kląć. Na wyjeździe żarłam wszystko, czego nie mogę i było w miarę ok.
Wiecie dokąd zmierza ten post?
Tak, do głowy.
Psychika ma cholernie wielkie znaczenie. Nie zdawałam sobie sprawy, ze aż tak duże.
Widzialam po sobie, kiedy stres zaczyna mnie przytlaczac (za duzo mysle, za intensywne treningi, malo snu, malo czasu, malo slonca, toksyczni ludzie) - automatycznie odklada mi sie wtedy tkanka tluszczowa na brzuchu. Nie wpadlam jednak nigdy na pomysl, ze moze te alergie to po czescie zamkniete kolo: ja sie stresuje - reakcje alergiczne sa silniejsze - stresuje mnie to bardziej - alergia wali mnie po mordzie - itp, itd.
Dzieki temu objawieniu, doszlam do wniosku, ze czas odpuscic lekko diete. Oczywiscie nie zupelnie, bo az tak latwe to nie jest. Ale genaralnie czas wrzucic na luz.
- Na pewno planuje odpuszczac diete bedac na wyjazdach i urlopach - nie warto tak marnowac czasu i zycia.
- Od jakiegos czasu zaczelam bawic sie medytacja. Widze jak wspaniale na mnie to dziala i czas najwyzszy podejsc do tego tematu na serio. Oczywiscie nie mowie tu o medytacji godzine dziennie - to chyba by mnie jeszcze bardziej zestresowalo ;) Mysle o naprawde regularnej, codziennej praktyce, po pare - parenascie minut (a juz napewno w momentach kryzysowych).
- Planuje zaczas z glowa rotowac produktami, ktore wywoluja lekka reakcje, badz ktorych nie jestem pewna. Poniewaz przez ostatnie miesiace w miare dobrze pilnowalam diety, jest szansa, ze coraz wiecej produktow bedzie wracalo do mojego menu. (Nie uwierzycie jaka mialam radoche jedzac pierwsza gruszke od miesiecy).
- Czas tez solidniej kontrolowac swoje mysli - martwienie sie na zapas to moja specjalnosc. A mozna by po prostu delektowac sie chwila.
- Zabralam sie tez za generalne porzadki. Zarowno te materialne, psychiczne jak i "zasoby ludzkie". Szkoda marnowac miejsca i czasu na toksycznych ludzi, zbyt krytyczne mysli, jak i zbedne przedmioty.
Nie wiem dokad mnie to zaprowadzi, ale czuje, ze to dobra droga. A jesli jednak okaze sie bledna, bedzie to dobra lekcja :)