środa, 4 grudnia 2019

Atopowe SOS

Niby czas pylenia się skończył i alergie powinny mniej męczyć a mi właśnie teraz dają mocno w kość. Dlaczego? Suche powietrze od ogrzewania i kurz robią swoje. Dodatkowo, kiedy spadają temperatury rośnie mój apetyt na produkty mączne, a te u mnie skutkują łuszczącą i sączącą się skórą.
Ostatnio przetestowałam już znany mi przepis na żel na podrażnienia. Jednak wcześniej korzystałam z niego na delikatne problemy. Teraz dałam mu szansę tam, gdzie apteczne kremy poległy. Efekt WOW!.
Jak z niego korzystam?
Żel trzymam zawsze w lodówce (zwłaszcza jak robię ze swieżego liścia aloesu). Wszelkie moje zmiany skórne smaruję tym żelem i albo tak zostawiam, albo na wierzch kłade jeszcze minimalną warstwę oleju z róży. Jak dla mnie ten duet to mistrz.
Ponieważ najczęściej mam problem ze skórą głowy, to już za wczasu wcieram żel w skórę zaraz po myciu włosów. Nie obciąża włosów, a skóra jest ukojona. Jak mam czas, to parę godzin przed myciem włosów, nakładam go na skalp i na to, wspomniany olej z róży.
Właśnie jestem w trakcie testowania wpływu tego specyfiku na rzęsy - podobno mają rosnąć jak szalone za sprawą aloesu. Póki co zaobserwowałam jedynie, że podrażniona skóra powiek wraca szybko do normy i nie puchnie jak po zastosowaniu innych mazideł.

Składniki:
- d-pantenol 2ml
- żel aloesowy 20ml (lub ze świeżego liścia)
- żel hialuronowy 3% 6ml
- sorbitol 1ml


W oryginalnym przepisie są jeszcze algi, ale ja je pomijam. 
Przepis mam stad. Jeśli interesują was naturalne kosmetyki, to bardzo polecam obserwować tą panią.