W ciagu tygodnia jem, tak jak powinnam, czyli bez: owocow, kasz, wszelkich mak, dosladzaczy (erytrol, stewia czy cukier kokosowy) przypraw i nabialu. W weekendy pozwalam sobie na drobne odstepstwa (te, co przynosza male konsekwencje): maliny, jagody, feta, kasza badz maka jaglana, erytrol itd.
Jesli zbyt dlugo trzymam sie scislej diety koncze pochlaniajac wszystko, co wpadnie mi rece i nie moge tego zatrzymac. Stad pomysl na takie rozwiazanie.
Myslalam, ze da rade wprowadzic tez zwykly nabial (krowi, bo mam wrazenie, ze owczy czy kozi nie jest taki zly dla mnie) w weekendy, ale niestety, dopiero po okolo dwoch tygodniach zaczyna schodzic ze mnie nabialowa opuchlizna... Zbyt wysoka cena, zwlaszcza latem.
W ostatni weekend rozpieszczalam swoje podniebienie:
- omletem z malinami, polanym mlekiem kokosowym i cukrem kokosowym (czasami polewam jeszcze tahini).
- lodami kokosowymi z solonymi daktylami
- salatka arbuzowa z feta i oliwkami (niestety okazala sie byc bomba alergiczna, dlatego znika z mojego menu, ale i tak byla pyszna)
- arbuz
- rukola
- oliwki
- feta
- cebula
- czosnek
- pieprz
- sok z cytryny
W nadchodzacy weekend planuje sprawdzic ten przepis: http://paleostrefa.pl/jaglane-mini-serniczki-z-malinami-(bez-laktozy).html
i moze jeszcze ten: http://cookitlean.pl/przepisy/tarta-bez-pieczenia-z-galaretka-z-owocow-lesnych-bezglutenowa-paleo/
Polecam wam obie strony jesli szukacie pomyslu na cos zdrowego do jedzenia (nie tylko slodkiego).
Oczywiscie przepisy musze modyfikowac ze wzgledu na moja dosc dluga liste alergenow (np. zamiast migdalow bedzie kokos, a orzechy laskowe pomine zupelnie).
Generalnie zycie jest o wiele latwiejsze, kiedy mozna pochlonac cos slodkiego i do tego smacznego.
Tak, moje drugie imie to Slodkosraj ;)