wtorek, 26 lipca 2016

Brownie

Mam w planach bardzo ciekawy i wazny, moim skromnym zdaniem, post o bulionach. Jednak z braku czasu mala obsuwa. Dlatego w ramach zapchajdziury i brzucha wrzucam szybki przepis na mega proste i pyszne brownie :) A wiadomo, ze brownie (i wino, ale ciiii...) to jedyne skuteczne lekarstwo na wszelkie smutki tego swiata :)

Do dziela!

Skladniki:
110g rozpuszczonego oleju koko
90g cukru kokosowego /erytrol / evtl.stewia (wtedy naprawde troszke)
100g maki kokosowej
1 lyzeczka sody oczyszczonej
3 lyzki hemp seeds - ma to polska nazwe?  (moze byc tez mak lub chia)
ok ½ szklanki wody
2 jajka
6 lyzek kakao

Ewentualne dodatki:
Wanilia
Cynamon
Galka muszkatalowa
Kardamon
Rodzynki
Daktyle
Owoce (maliny beda pycha)
Orzechy

Wszystko razem mieszamy i wylewamy do foremki wylozonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do ok 140-150° na ok 45 minut.

Nie mam porzadnych zdjec tego szczescia, bo bylam glodna :) Prosze mi wybaczyc :)

czwartek, 21 lipca 2016

Arbuzy i papaje

Zima bylam przekonana, ze utrzymanie diety graniczy z cudem, a moja silna wola przechodzi swoja zyciowa probe. Wiecie, zimno, szaro i brzydko. Nic tak nie poprawia nastroju jak cieply i kaloryczny posilek, ktory mozna pochlonac siedzac na kanapie pod kocykiem :)
Coz za bzdura!
Lato jest gorsze, a przynajmniej rownie zle. Goraco, pot sie leje. Marzy mi sie lekki, zimny i najlepiej slodki posilek.
Salatki sa idealnym wyborem, ale to zadna frajda jesli nie mozna do niej wrzucic papryki czy innego pomidora. Nawet dressing do mojej salatki to tabu. Zostaja owoce, ale tu kolejna mina. Ile mozna jesc tylko maliny i jagody?! Ja bym tak arbuza, melona, gruszeczke, sliwki, winogronka... Zaslinilam sie.

Wczoraj arbuz pokonal moja silna wole. Calkiem wielki i dorodny, zdrowiutki i swiezutki, dopiero co zdjety z prywatnego pola w Chorwacji (ma sie te znajomosci).Warto bylo, pomimo, ze dzis boli mnie ucho, a raczej dziurki na kolczyki. Tak, dobrze widzisz: dziurki na kolczyki. Wiem, brzmi tak, jak bym sie najarala, ale nie ;) Jednym z wielu dziwnych objawow alergii u mnie (to nie jedyny dziwolag w zestawie), jest wlasnie stan zapalny dziurek w uszach. Zwlaszcza tych, ktore sa w chrzastce - te bola naprawde paskudnie. Z moich obserwacji wynika, ze jest to dosc lekka alergia, bo zazwyczaj nie dochodza inne objawy. Dwa dni poboli i przechodzi. Oznacza to, ze jesli to arbuz wywolal reakcje (tu mam jeszcze jednego podejrzanego), nic sie nie stanie jesli raz na jakis czas sobie na niego pozwole. Wielkie Uffff! Lato jeszcze nie jest stracone :)

A teraz czas na drobna dygresje. Mlode moje, lat 12, to milosniczka arbuzow. Jak tylko zaczyna sie sezon dostaje swoj ulubiony owoc zazwyczaj zakupiony w tureckim sklepie, bo kraj pochodzenia sloneczny, to i slodycz lepsza (tak mi sie wydaje). Nawet nie staram sie dowiedziec czym sa pedzone, ale w sama nature nie wierze. Do chorwackiego arbuza mloda dosiadla sie przed nami. Dzwoni do nas i jeczy, ze niby dobry, ale jakis nie taki. Ze dziwny w srodku, ze cos zoltego, ze konsystencja... Po pracy, my za lychy, zeby zobaczyc czym biedne dziecko truja. Arbuz soczysty, slodki, w smaku jak nalezy. Jedynie wewnatrz miazsz pekniety i w lekko zoltawym kolorze - jak dla mnie ta czesc smakuje najlepiej. I tak mnie naszlo, ze to moje dziecko strasznie biedne jest. Ona nawet nie wie, ze te brzydsze warzywa, czy owoce zazwyczaj smaczniejsze sa, niz te o pieknych kolorach i ksztaltach jak od cyrkla czy linijki. Ciekawe czy nadal by chciala je jesc, gdyby wiedziala gdzie rosna - bo brudne, bo robaki itd.


Ostatnio bedac na zakupach w tureckim sklepie widzialam papaje. Tego cuda jeszcze nigdy nie jadlam. Od tygodnia nie moge sobie jej (jego ;)) z glowy wybic, wiec pewnie w ten weekend bedzie moja (lub moj) :)

środa, 13 lipca 2016

Sernik malinowy...

... bez sera, za to z malinami ;)


Zarzekalam sie w TYM poscie, ze w weekend beda u mnie owoce na talerzu. I byly.
Poniewaz chcialam przetestowac reakcje na maliny i miete (wciaz nie mam co do nich pewnosci) zrobilam ciasto z mozliwie najmniejsza liczba skladnikow. Zalezalo mi na tym, by bylo to ciasto na zimno, zwazywszy, ze weekend byl mega upalny. 
Odbiegajac od tematu, to byl chyba drugi weekend w tym roku, kiedy pogoda byla super ladna. Generalnie pogoda jest rewelacyjna w ciagu tygodnia, kiedy do godziny 19 siedzimy w pracy, a w weekendy jest ultra parszywa...

Wracajac do ciasta.
Spod upieklam wedlug mojego sprawdzonego przepisu na tarte:

Skladniki:
3 lyzki maki koko
3 lyzki wiorkow
1,5 lyzki oleju koko
2 jajka
Szczypta soli
1/2 lyzeczki sody
Starta skorka z cytryny (opcjonalnie)
3 lyzki erytrolu
Troche wody (by uzyskac odpowiednia konsystencje)


Ciasto ulozylam w tortownicy na ksztalt tarty, ponakluwalam widelcem i wstawilam do nagrzanego do 180° piekarnika na 20-25 minut.

 

Skladniki na mase "serowa":
ok 500ml mleka kokosowego
zelatyna rozpuszczona w malej ilosci wody (ilosc odpowiednia dla 1/2 litra lub troche wiecej plynu)
3 lyzki erytrolu


Mase porzadnie zmiksowalam i wsadzilam do lodowki. Na ostudzony spod rozlozylam swieze i mrozone maliy (swiezych mialam za malo). Jak masa zaczela lekko tezec zmiksowalam z nia drobno posiekane listki miety i wylalam na przygotowane ciasto. Odstawilam znowu do lodowki.
Po okolo 2 godzinach "sernik" byl juz zjadliwy. 


Tak sobie mysle, ze zamiast sernikiem powinnam to nazwac deserem dla zdesperowanych ;) Tak czy inaczej, bylo calkiem smaczne :)



 

piątek, 8 lipca 2016

Owocowo - weekendowo


W zeszlym weekend testowalam czy moge jesc truskawki i czeresnie. Tak naprawde, to nie testowalam, co po prostu mialam na nie straszna ochote. Stosujac sie do glownej zasady w diecie eliminacyjnej: nowy produkt nalezy wprowadzac w malych ilosciach, napchalam sie po sam korek ;) Jak na dame przystalo ;) Hahahaha!
Oczywiscie jak to zwykle bywa, to, co najbardziej lubimy, najbardziej tez nam szkodzi (a podobno nasz organizm sam dobrze wie, czego mu potrzeba).


Caly tydzien bylam zmuszona do szpachlowania geby i noszenia dlugich spodni, zeby nie straszyc ludzi.
Nie zmienia to jednak faktu, ze mam mega cisnienie na cos owocowego, slodkiego i zimnego. Bez skutkow ubocznych ciagnacych sie przez caly tydzien lub dluzej ofkors.
Dlatego na ten weekend mam plan na sernik na zimno z malinami, za to bez sera.

Idac tym tropem powinnam po prostu wcinac mrozone maliny ;)

Na szczescie jest cos takiego jak mleko kokosowe i zelatyna, ktore beda calkiem smacznie udawac ser :) Tak mi sie przynajmniej wydaje - bedzie to eksperyment (jak wszystko ostatnio u mnie) :)

Milego weekendu!

wtorek, 5 lipca 2016

Woda



Czy wiecie, ze gdy chce wam sie pic, to oznaka, ze organizm juz jest odwodniony? 


Codziennie rano po przebudzeniu pierwsze co robie, to siegam po szklanke (lub dwie) cieplej wody ze szczypta soli himalajskiej i sokiem z cytryny. Normalnie sok z cytryny zamienilabym na ocet jablkowy, ale niestety na jablka mam uczulenie.

Po co to robie?

Po nocy bez jedzenia i picia organizm jest odwodniony. Razem z potem pozbywamy sie tez mikroelementow. Dodatek soli w wodzie dostarcza nam tych utraconych mikroelementow  i ulatwia wchlanianie wody. Oczywiscie jakosc soli ma tu bardzo duze znaczenie. Generalnie zwykla sol kuchenna nadaje sie co najwyzej do posypywania oblodzonych chodnikow zima. Jesc jej sie nie powinno.

Cytryna i sol wspomagaja produkcje kwasow zoladkowych. Z tego tez powodu picie wody z sokiem z cytryny lub z octem jablkowym na 15-30 minut przed kazdym posilkiem jest bardzo wskazane. Lepsza jakosc sokow trawiennych, to lepsze trawienie, lepsze wchlanianie, odzywiony organizm i szczesliwe jelita ;) (Pisalam o tym TU)

Dodatkowo sama cytryna dba o rownowage kwasowo-zasadowa w naszym organizmie. Kwestia dosc istotna przy obecnym sposobie odzywiania, gdzie prawie wszystko, co je przecietny czlowieczek podnosi  kwasowosc.

Napoj taki swietnie wspomaga proces usuwania toksyn z organizmu.

W czym jeszcze moze pomoc odpowiednie nawodnienie?

  • bole glowy
  • astma
  • alergie
  • zaparcia
  • wszelkie infekcje
  • bezsennosc
  • etc. 


*Wiecej o soli himalajskiej znajdziecie TU.