Zima bylam przekonana, ze utrzymanie diety graniczy z cudem, a moja silna wola przechodzi swoja zyciowa probe. Wiecie, zimno, szaro i brzydko. Nic tak nie poprawia nastroju jak cieply i kaloryczny posilek, ktory mozna pochlonac siedzac na kanapie pod kocykiem :)
Coz za bzdura!
Lato jest gorsze, a przynajmniej rownie zle. Goraco, pot sie leje. Marzy mi sie lekki, zimny i najlepiej slodki posilek.
Salatki sa idealnym wyborem, ale to zadna frajda jesli nie mozna do niej wrzucic papryki czy innego pomidora. Nawet dressing do mojej salatki to tabu. Zostaja owoce, ale tu kolejna mina. Ile mozna jesc tylko maliny i jagody?! Ja bym tak arbuza, melona, gruszeczke, sliwki, winogronka... Zaslinilam sie.
Wczoraj arbuz pokonal moja silna wole. Calkiem wielki i dorodny, zdrowiutki i swiezutki, dopiero co zdjety z prywatnego pola w Chorwacji (ma sie te znajomosci).Warto bylo, pomimo, ze dzis boli mnie ucho, a raczej dziurki na kolczyki. Tak, dobrze widzisz: dziurki na kolczyki. Wiem, brzmi tak, jak bym sie najarala, ale nie ;) Jednym z wielu dziwnych objawow alergii u mnie (to nie jedyny dziwolag w zestawie), jest wlasnie stan zapalny dziurek w uszach. Zwlaszcza tych, ktore sa w chrzastce - te bola naprawde paskudnie. Z moich obserwacji wynika, ze jest to dosc lekka alergia, bo zazwyczaj nie dochodza inne objawy. Dwa dni poboli i przechodzi. Oznacza to, ze jesli to arbuz wywolal reakcje (tu mam jeszcze jednego podejrzanego), nic sie nie stanie jesli raz na jakis czas sobie na niego pozwole. Wielkie Uffff! Lato jeszcze nie jest stracone :)
A teraz czas na drobna dygresje. Mlode moje, lat 12, to milosniczka arbuzow. Jak tylko zaczyna sie sezon dostaje swoj ulubiony owoc zazwyczaj zakupiony w tureckim sklepie, bo kraj pochodzenia sloneczny, to i slodycz lepsza (tak mi sie wydaje). Nawet nie staram sie dowiedziec czym sa pedzone, ale w sama nature nie wierze. Do chorwackiego arbuza mloda dosiadla sie przed nami. Dzwoni do nas i jeczy, ze niby dobry, ale jakis nie taki. Ze dziwny w srodku, ze cos zoltego, ze konsystencja... Po pracy, my za lychy, zeby zobaczyc czym biedne dziecko truja. Arbuz soczysty, slodki, w smaku jak nalezy. Jedynie wewnatrz miazsz pekniety i w lekko zoltawym kolorze - jak dla mnie ta czesc smakuje najlepiej. I tak mnie naszlo, ze to moje dziecko strasznie biedne jest. Ona nawet nie wie, ze te brzydsze warzywa, czy owoce zazwyczaj smaczniejsze sa, niz te o pieknych kolorach i ksztaltach jak od cyrkla czy linijki. Ciekawe czy nadal by chciala je jesc, gdyby wiedziala gdzie rosna - bo brudne, bo robaki itd.
Ostatnio bedac na zakupach w tureckim sklepie widzialam papaje. Tego cuda jeszcze nigdy nie jadlam. Od tygodnia nie moge sobie jej (jego ;)) z glowy wybic, wiec pewnie w ten weekend bedzie moja (lub moj) :)